PWM

Wyszukiwanie zaawansowane

Aktualności

Ignacy Jan Paderewski listopadowym KOMPOZYTOREM MIESIĄCA

Ignacy Jan Paderewski listopadowym KOMPOZYTOREM MIESIĄCA
2020-11-01

Rok 2020 jest dla Polskiego Wydawnictwa Muzycznego wyjątkowy – oficyna obchodzi 75-lecie działalności. W tym jubileuszowym roku w ramach akcji KOMPOZYTOR MIESIĄCA przypominamy twórców, których dorobek stał się podstawą działalności naszego Wydawnictwa. W listopadzie wspominamy Ignacego Jana Paderewskiego.
 

Ignacy Jan Paderewski był podwójnym bohaterem, działającym na rzecz sztuki i ojczyzny. Swoją muzyką i mową potrafił porwać tłumy. Dzięki nieprzeciętnemu talentowi pianistycznemu, charyzmie scenicznej oraz zdolnościom kompozytorskim Paderewski zyskał miano jednej z najważniejszych postaci w historii muzyki polskiej.
 

Wspominając kompozytora, PWM zaprasza do zakupu w księgarni oficyny oraz za pośrednictwem strony internetowej utworów Paderewskiego i poświęconych mu publikacji z atrakcyjnym rabatem. Jeszcze w tym miesiącu do sprzedaży trafi nowe wydawnictwo poświęcone twórcy – szczegóły niebawem!

Tych zainteresowanych cyfrowym dostępem do nut zapraszamy do odkrywania twórczości Paderewskiego za pośrednictwem aplikacji nkoda. Zachęcamy także lektury Alfabetu kompozytora przygotowanego przez Justynę Szombarę.


A
jak Ameryka


To tam Paderewski odnosił największe sukcesy artystyczne, zyskał sławę i zdobył fortunę. Stany Zjednoczone były także najważniejszym punktem odniesienia w jego działalności społecznej i politycznej. 

 

„Amerykanin jest zupełnie odmiennym tworem od Europejczyka; uważałem, że stosunki z tymi ludźmi dodawały mi energii i przedsiębiorczości. Właściwie w Ameryce wszystko pobudzało do czynu, wszystko było przepojone atmosferą jakiejś przygody”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki, t. 2, spisała M. Lawton, przekł. W. Lisowska, T. Mogilnicka, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 1972, s. 86.


B jak Bach

 

„Rad bym światu całemu powiedzieć, że każdy pianista powinien grać Bacha. Bez studiowania Bacha nie można zostać pianistą, przede wszystkim ze względu na niezwykły, polifoniczny styl jego kompozycji, który przyczynia się w ogromnym stopniu do osiągnięcia niezbędnej techniki. Sztuka gry na fortepianie jest sztuką wielką, gdyż łączy piękno idei z polifonicznym mistrzostwem, czego najdoskonalszym przedstawicielem był Bach. W muzyce uważam Bacha za bóstwo, a mówiąc językiem muzyków, Bach jest wszechstronnym geniuszem – jest olbrzymem”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki, t. 2, op. cit., s. 169.

 

C jak Chopin

 

Współcześni widzieli w Paderewskim jednego z najwybitniejszych interpretatorów muzyki Chopina i wielkiego propagatora jego sztuki. Dla pianisty Chopin był nie tylko genialnym kompozytorem, ale także „wyrazicielem narodowego ducha”: 

 

„Człowiek, choćby największy, ani nad narodem, ani poza narodem być nie może. On jest z jego ziarna, jego cząstką, jego kwiatem, jego kłosem, a im większy, urodziwszy, mocniejszy, tem serca narodu bliższy… Chopin może nie wiedział, jakim był wielkim. Ale my wiemy, że on wielki naszą wielkością, że on silny naszą siłą, że on piękny naszym pięknem. On nasz, a my jego, albowiem w nim się objawia cała nasza zbiorowa dusza. Więc krzepmy serca do wytrwania, do trwania, myśli skrójmy do czynów, do dzielnych, sprawiedliwych, uczucia podnośmy do wiary, do silnej, bo nie ginie naród, co ma taką duszę wielką, nieśmiertelną…”. 

 

Mowa o Szopenie (23 października 1910, Lwów), w: Wirtuoz słowa. Wybór przemówień i odezw Ignacego Jana Paderewskiego (1910–1941), oprac. J. Szombara, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, Warszawa 2020, s. 41–42.

 

D jak Duszeńka

 

Helena z Rosenów (1. voto Górska), druga żona Paderewskiego, jego wielka miłość, przyjaciółka, opiekunka i muza.
 

„Jaki ja Ci wdzięczny jestem, Duszeńko, za zachętę przy kompozycji. Te trzy drobnostki dają mi wiele, wiele radości. Leszetyckiemu Rapsodia i Nocturn niezmiernie się podobały. Co do Ballady, to jest on mojego zdania. Przydługa, za ponura, ażeby ją można z powodzeniem grać publicznie, i... w ostatniej części za wiele pierwszego tematu. Prawda, święta prawda! Poczciwy starowina, beczał z radości, gdy mię̨ ujrzał, a przy odjeździe uspokoić go nie było sposobu. Opowiem Ci wszystko za dni parę̨. 
 

Tutaj zachwyt okrutny nad mymi trzema niewykończonymi kawałkami. Dessus i Brancovan wrzeszczą z entuzjazmu. Tym to się wszystko bez wyjątku wydaje napisanym ręką Opatrzności. A ja tylko Tobie to zawdzięczam. Dziękuję, dziękuję, mój Ty skarbie, aniele, świętości Ty moja”. 

 

List do Heleny Górskiej (Paryż, lipiec 1892), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy do Ojca i Heleny Górskiej, oprac. M. Perkowska-Waszek, red. M. Sułek, J. Szombara, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, Warszawa 2018, s. 482.


E jak Ed. Bote & G. Bock


Ta berlińska oficyna była pierwszym i przez wiele lat wyłącznym wydawcą dzieł Paderewskiego. 


„Urządzeniem koncertu, ogłoszeniami, rozesłaniem biletów zajmuje się Bock, który tym sposobem jedna sobie prawo do mojej realnej wdzięczności. Prawdopodobnie będzie on stałym moim wydawcą. Dopytywał się już bardzo o moją Sonatę, ponieważ Toeplitz, który tu niedawno bawił, wielkie jej oddawał pochwały. Dotychczas nie grałem mu nic jeszcze, ale Tańce polskie są już ganz gewiss przyjęte”. 


List do Heleny i Władysława Górskich (Berlin, 3 stycznia 1883), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 171.

 

F jak film


Paderewski był wielkim miłośnikiem X Muzy. Miał też w swoim życiorysie epizod aktorski – wystąpił w roli wirtuoza fortepianu w filmie Moonlight Sonata w reżyserii Lothara Mendesa, kręconym w 1936 roku w podlondyńskim Denham.

 

„Filmy amerykańskie są naprawdę doskonałe. Filmy rosyjskie to filmy propagandowe. Widziałem kilka bardzo zabawnych komedii francuskich, ale to dowcip francuskiego dialogu czyni z nich dobre filmy, a także nadzwyczajna umiejętność aranżowania sytuacji, zmuszających widza do śmiechu. Jestem wielbicielem Charliego Chaplina: to wielki aktor i naprawdę głęboki umysł. Światła wielkiego miasta zawierają o wiele więcej treści niż setki filmów niemieckich, Chaplin jest przeciwnikiem filmu dźwiękowego i sądzę, że ma rację”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki 1912–1932, spisała M. Lawton, przekł. A. Piber, W. Lisowska, T. Mogilnicka, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 1992, s. 105.

 

G jak Grunwald


Krakowskie obchody 500. rocznicy bitwy pod Grunwaldem i wystąpienie Paderewskiego – fundatora pomnika Władysława Jagiełły stanowiły jeden z ważniejszych momentów w życiu artysty. 

 

„Kiedy wystąpiłem z patriotycznym zamiarem wystawienia pomnika, po raz pierwszy wydałem się niektórym kimś w rodzaju wodza. Nie było to moim celem ani nie zdawałem sobie z tego sprawy, tak jednak było. Pewna liczba osób w Polsce potrafiła zaskarbić sobie szacunek i zaufanie rodaków, a między nimi i ja się znalazłem. Był to mój pierwszy, może nie decydujący, ale znaczny krok w kierunku kariery politycznej […]”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki, t. 2., op. cit., s. 223–224.

 

H jak Humoreski koncertowe op. 14


Sześć miniatur fortepianowych opublikowanych w 1887 roku w dwóch zeszytach (à l'antique i moderne). Największą popularność z całego zbioru zyskał Menuet G-dur op. 14 nr 1 w stylu Mozarta. Utwór stał się „wizytówką” muzyczną Paderewskiego i jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów fortepianowych wszech czasów. 

 

„Bock jest w ósmym niebie. Pisuje do mnie same erotyki. To ten nienawidzony Menuet tak go miłośnie dla mnie usposobił. Wyobraźcie sobie, że to świństewko stało się już popularnym i wyrobiło mi pewne imię w Niemczech. Nazajutrz po pierwszym wykonaniu w Berlinie zostało sprzedanych 800 egzemplarzy. Czy to nie zabawne?”.

 

List do Heleny i Władysława Górskich (Wiedeń, 30 grudnia 1887), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 363.

 

I jak interpretacja


„Jeśli artysta ma osobowość, to nadaje ona wszystkiemu nową treść. Działa poprzez utwór muzyczny, dzieło sztuki – i w nich się wyraża. Na przykład niektórzy ludzie mogą powiedzieć „dzień dobry” w taki sposób, że te dwa wyrazy wydają się całkiem nowe. W pracy aktora od charakteryzacji twarzy zależy bardzo wiele. W interpretacji muzycznej jest zupełnie inaczej, tu stanowi o wszystkim temperament wykonawcy i jego mniejsza czy większa szczerość”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki 1912–1932, op. cit, s. 113.

 

J jak języki obce 

 

Paderewski już we wczesnej młodości władał biegle francuskim i rosyjskim, w czasie studiów opanował niemiecki i włoski, później angielski, uczył się także hiszpańskiego.

 

„Obce języki posiadał w stopniu klasycznym. Po francusku, po włosku czy po angielsku nie tylko swobodnie rozmawiał, nie tylko mógł wygłaszać toasty czy okolicznościowe przemówienia, ale i wielkie mowy”. 

 

Adam Grzymała-Siedlecki, Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974, s. 304.

 

K jak Koncert fortepianowy a-moll op. 17

 

W tym efektownym, wirtuozowskim i wymagającym pianistycznie utworze pobrzmiewają echa dzieł takich twórców jak Schumann, Brahms czy Saint-Saëns. Pracę nad koncertem Paderewski rozpoczął w 1882 roku; powstał wówczas pierwowzór I części – Allegro de concert. Kolejne lata pracy nad kompozycją mijały pod znakiem nieustannych przeróbek i powracających kryzysów twórczych. Ostateczna wersja utworu powstała w przeciągu kilku miesięcy roku 1888. Paderewski zadedykował swój koncert Teodorowi Leszetyckiemu.

 

Koncert coraz bardziej mnie irytuje. Już był prawie skończonym – pozostawała tylko do napisania Coda w ostatniej części i uzupełnienie instrumentacji w części 1ej. Na nieszczęście mama Muza umarła, wydawszy na świat chorą dziecinę̨, a macocha krytyka poczęła się̨ nad maleństwem znęcać́ i w końcu pogrzebała ją żywcem – ot! prawie zupełnie tak postąpiła jak pani Michalska, o której czytałem w „Kurierze”. Teraz przystępuję̨ do Finale jak do rzeczy rozpoczętej dopiero w pomyśle – stracę̨ więc nad nim dużo czasu – a czy to się̨ opłaci, nie wiem, bo i w 1ej części wiele bardzo szczegółów trzeba zmienić́ lub zupełnie wyrzucić. Co mnie w tej pracy pociesza i nawet krzepi, to jest zawziętość́ i upór, które się̨ jeszcze we mnie nigdy tak silnie nie objawiły. Pracuję – choć nie mam ochoty, piszę – choć nie mam myśli, ba! nawet usiłuję myśleć – choć w głowie pusto”. 

 

List do Heleny Górskiej (Wiedeń, [22 listopada] 1884), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 270.


L jak Leszetycki Teodor


Pod kierunkiem Teodora Leszetyckiego, cenionego pedagoga fortepianu, Paderewski studiował w latach 1884/1885 i 1888. Wiedeński profesor wspierał pianistę i zachęcał go do wytężonej pracy nad repertuarem koncertowym, ale także nad kompozycją. 

 

„Może to nie tylko z winy wiatrów wiedeńskich pochodzi, może to ten wiek męski, wiek klęski, który poważnym nadchodzi krokiem, tak dobrze mię usposabia – dość, że mi pobyt tutaj bardzo cięży, choć postanowiłem nie ruszać się przez rok cały, aż czegoś dokażę. Nakłonił mię głównie do tego Leszetycki, swoją dobrocią i trafnym, rozsądnym przemówieniem. Powtórzę Państwu kilka jego argumentów i powiecie sami, że miał słuszność. Przede wszystkim zwrócił uwagę na to, że nie tworzy się wielkich rzeczy mając życie nieuregulowane, że nie powinno się zaniedbywać wielkiego talentu do fortepianu, gdy go Bóg dał, i że należy korzystać z młodości i zdrowia, póki jeszcze jest. Pan ma pewną misję do spełnienia – jego słowa – i jeżeli pan chce, bym się panem zaopiekował nie tylko jako profesor, lecz jak przyjaciel, ojciec, proszę tu zostać jeden rok i pracować poważnie. Brak panu środków, no cóż, ja je panu dostarczę, byleby tylko miał pan spokojną egzystencję, niezbędną do ukończenia studiów. Ja, z moim zepsutym życiem, jestem tylko wielkim dyletantem, posłużę panu jako negatywny przykład i to także czegoś warte. Pan napisze trzy koncerty fortepianowe, w tym jedno arcydzieło, wypracuje pan dobry repertuar i wtedy będziemy kwita. Wobec tego wszystkiego trudno mi było powiedzieć, że mam jakieś projekta inne, tym bardziej że ich nie miałem. W zasadzie więc zgodziłem się na propozycję i od jutra przenoszę się na Währing, by tam w ciszy zamiejskiej oddać się rzetelnej pracy”.

 

List do Heleny i Władysława Górskich (Wiedeń, 29 czerwca 1888), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 381.

 

M jak Manru


Dramat liryczny Manru to jedyne dzieło sceniczne Paderewskiego. Libretto, autorstwa Alfreda Nossiga, oparte jest na motywach powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego Chata za wsią. Prapremiera utworu odbyła się w drezdeńskim Königliches Opernhaus 29 maja 1901 roku pod kierownictwem Ernsta von Schucha. Jedni krytycy dostrzegli w utworze inspiracje twórczością Bizeta, inni – Wagnera. Sam Paderewski mówił: 

 

„W muzyce absolutna oryginalność nie istnieje w ogóle; decyduje temperament kompozytora. Niepodobna odrzec się metod swych poprzedników. Kiedy geniusz tej miary, co Wagner wprowadza lepszą metodę wyrażania idei, byłoby grzechem nie iść w jego ślady, trzeba iść za nim… Utwór muzyczny buduje się jak dom, jak kościół. Czy zarzucacie naśladownictwo budowniczemu, ponieważ umieszcza okna w swym domu?”. 

 

Fragment artykułu pt. Paderewski tells how he wrote „Manru”, który ukazał się w amerykańskiej prasie w 1901 r. (reprodukcja w: Mariusz Olczak, Ignacy Jan Paderewski 1860–1941, Archiwum Akt Nowych – Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2018, s. 146); cyt. za: Rom Landau, Paderewski, Wydawnictwo J. Przeworskiego, Warszawa 1935, s. 88

 

N jak Na pustyni. Obraz muzyczny w formie toccaty op. 15


Kompozycja dedykowana Anecie Jessipow-Leszetyckiej, powstawała etapami, w latach 1886–1888. Pierwotnie miała stanowić jedną z części, nieukończonej ostatecznie, Suity fortepianowej Es-dur. W tym rzadko dziś wykonywanym i wymagający technicznie utworze uwagę zwraca przede wszystkim aspekt kolorystyczny.

 

„Z suity fortepianowej skwitowałem […]. Za to pierwsza część napisana na ostatku, nad którą bardzo się mozoliłem, robi tu ogromne wrażenie. Toccata, tak ją nazwałem, podoba się wszystkim, a Essipowa, Leszetycki i kilku innych muzyków uważają ją za najoryginalniejszą moją kompozycję. Ponieważ to jest dość długi utwór, a dorabiać do niego innych części nie mam ochoty, więc prawdopodobnie wydam go oddzielnie”.

 

List do Władysława Górskiego (Wiedeń 27 luty 1887), w: Andrzej Piber, Droga do sławy. Ignacy Paderewski w latach 1860–1902, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1982, s. 149.

 

O jak orator 


„Talentem krasomówczym obdarzony był niemal tak samo, jak talentem muzycznym. Jego oratorstwo zalatywało nieco smakiem minionych epok, powiedzmy: drugiego Cesarstwa, ale jako takie, reprezentowało styl najwyższej próby”. 

 

Adam Grzymała-Siedlecki, Niepospolici ludzie…, op. cit., s. 304.

 

„Tak jak pełna wyrazu, uczucia i artyzmu jest jego gra, tak samo z ust jego płyną słowa, wibrujące wewnętrznym wyrazem uczucia, spokojne lub egzaltowane, kojące lub gromiące, a zawsze utrzymane w pewnym artystycznym rytmie”.

 

Henryk Opieński, Ignacy Jan Paderewski, „Biblioteka Muzyczna”, t. 6, Gebethner i Wolff, Warszawa 1928, s. 76.

 

„[…] gdy jeszcze czytywałem recenzje z moich koncertów, znalazłem w jakiejś gazecie, chyba w Denver, opinię o moim występie. Pozwoliła mi ona po raz pierwszy zrozumieć, i to w sposób absolutnie dokładny, coś, co tkwiło dotąd we mnie […]. Otóż ta recenzja wyjaśniała moje tak zwane sukcesy tym, że w swych występach odwołuję się do sztuki oratorskiej i dlatego właśnie ludzie nie znający się na muzyce rozumieją mnie. Czyni on swą grę zrozumiałą – pisał ów krytyk – robiąc pauzy, czasem bardzo niepokojąco przerywa, ale to przemawia do słuchaczy, bowiem pojmują doskonale frazy muzyczne. Zawsze tak postępowałem”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki 1912–1932, op. cit., s. 100.

 

P jak pozytywista


Dla Paderewskiego sztuka nigdy nie była celem samym w sobie. Pianista głęboko wierzył, że swoim talentem artystycznym może i powinien służyć ojczyźnie. Jako społecznik i działacz niepodległościowy z pełnym poświęceniem wcielał w życie ideał pracy organicznej. 

 

„Może z czasem wyrobię tu sobie niezgorsze imię i uznanie. Podwójnie tego pragnę. Dla siebie, rodziny i dla kraju. Chciałbym szczerze mu służyć – wszak nie tylko mieszkając nad Wisłą można być ojczyźnie użytecznym” 

 

List do Ojca (Berlin, 2 kwietnia 1884), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 237.

 

R jak romantyk


Paderewski łączył w sobie cechy pozytywisty i duchowego romantyka. Kult romantyzmu ujawniał się nie tylko w jego artystycznych predylekcjach, ale także w oratorskiej argumentacji:

 

„Kiedy po upadku Napoleona zaległy Polskę ciemności […], wtedy na obcej ziemi, na wygnaniu, zajaśniał wysoki, czysty, promienny, królewski duch Adama Mickiewicza i od niego za łaską Bożą przyszły nieśmiertelne wskazania. Przy nim stanęli: proroczy, wzniosły, przechrześcijański Krasiński; czarodziejski, wyniosły, wspaniały Słowacki, a obok nich Szopen, narodu polskiego nieśmiertelny piewca — oni to, ci czterej głównie, zbudowali tę duchową Polskę, z którejśmy powstali wszyscy, w której do dziś dnia żyjemy”.

 

Przemówienie na wieczornicy żałobnej ku czci śp. Henryka Sienkiewicza (27 listopada 1916, Chicago), w: Wirtuoz słowa..., op. cit., s. 74.

 

S jak Sonata fortepianowa es-moll


Pracę nad sonatą Paderewski rozpoczął w 1887 roku, podczas studiów pianistycznych w Wiedniu, jednak ukończył ją dopiero sześć lat później. Zdaniem Henryka Opieńskiego, jest to „jeden z najgłębszych utworów współczesnej fortepianowej literatury, a z dzieł Paderewskiego w nastroju, najboleśniejszych […]. Nastrój dramatyczny ogarnia nas od pierwszych taktów charakterystycznym swym rytmem oraz interwałem zwiększonej sekundy; w pozornej pogodzie i spokojnej linii drugiego tematu tkwi melancholijna zaduma, będąca chwilą tylko, wobec powracających w przeróbce dramatycznych akcentów. Andante, mimo Beethovenowskiego spokoju nie jest wolne od fatalistycznego jakby motywu, który, zwłaszcza przy końcu w największej powtórzony sile, złowróżbne jakieś czyni wrażenie”. 

 

Henryk Opieński, I.J. Paderewski. Najnowsze utwory – op. 21, 22, 23, „Czas” 1907 nr 205, s. 2.

 

„[…] oprócz sześciogodzinnego bębnienia codziennie na fortepianie zajmuję się fortepianową sonatą. Pierwsza część w trzech czwartych jest prawie gotowa, do środkowych mam kilka pomysłów, a do ostatniej przez wczoraj i dziś zrobiłem ekspozycję. Ta może będzie najlepszą. Smutne jednak wszystko – w es-moll, ale cóż robić, gdy się inaczej czuć nie potrafi?”

 

Andrzej Piber, Droga…, op. cit., 153.

 

T jak tempo rubato 


Gra Paderewskiego charakteryzowała się mocnym uderzeniem, ekspresywnością i – zdaniem wielu krytyków – nadmiernym stosowaniem tempa rubato. Sam pianista pisał: 

 

„Być zaś emocjonalnym w wykonywaniu muzyki, a równocześnie posłusznym początkowemu tempu z wiernością metronomu, znaczyłoby tyle co wprowadzać sentyment do budowy maszyn. Mechaniczność gry ze wzruszeniem nie da się pogodzić. […] nawet Beethoven pomimo swego zadziwiającego zmysłu do trafiania właściwego wyrazu, nie zawsze mógł być dokładny, nawet przy swojej doskonałej znajomości włoskiej terminologii, w której prawie wszyscy niewłoscy kompozytorowie wykazują pozytywne braki. Cóż tedy stawało na przeszkodzie tej dokładności? Nic innego, jak tylko to, iż w muzycznej ekspresji znajdują się szczegóły nieuchwytne, a wskutek tego niedające się określić. Zmieniają się one stosownie do indywiduów, głosów i instrumentów, a drukowana czy pisana kompozycja jest mimo wszystko jedynie formą, odlewem: wykonawca dopiero nadaje jej życie i jeżeli to życie ma zadrgać pełnym tętnem, to musi on rozporządzać odpowiednią ilością swobody pozostawionej jego dyskrecjonalnej władzy. W naszym nowoczesnym rozumieniu wyrazem tej dyskrecjonalnej władzy jest: tempo rubato. Tempo rubato, nieprzejednany wróg metronomu, jest jednym z najstarszych przyjaciół muzyki”.

 

Ignacy Jan Paderewski, Tempo rubato, „Przegląd Muzyczny” 1927 nr 8, s. 2–3. 

 

U jak uczniowie


Działalność pedagogiczną Paderewski podjął, z konieczności, tuż po ukończeniu studiów w Warszawskim Instytucie Muzycznym. Początkowo prowadził klasę fortepianu w macierzystej szkole, później wykładał harmonię, kontrapunkt i fortepian w konserwatorium w Strasburgu. Będąc u szczytu swojej kariery artystycznej okazjonalnie udzielał lekcji wybitnym pianistom – Antoninie Szumowskiej-Adamowskiej, Zygmuntowi Stojowskiemu, Ernestowi Schellingowi i Haroldowi Bauerowi. Później, w latach 1928–1932 do jego szwajcarskiej willi Riond-Bosson przybywali na letnie kursy mistrzowskie młodzi pianiści – Aleksander Brachocki, Zygmunt Dygat, Stanisław Szpinalski, Henryk Sztompka oraz Albert Tadlewski. Okazjonalnie przyjeżdżali także inni muzycy polscy – Stanisław Bielicki, Zbigniew Drzewiecki, Michał Kondracki, Feliks Łabuński, Stanisław Nawrocki, Stanisław Niedzielski, Piotr Perkowski, Maryla Jonas, Władysław Kędra, Aleksander Sienkiewicz i Maria Święcicka. Jednym z uczniów Paderewskiego był także Witold Małcużyński, który za radą swojego pedagoga, Józefa Turczyńskiego, udał się do Szwajcarii, by przez kilka miesięcy, na przełomie lat 1936 i 1937, pracować pod okiem mistrza. 

 

„Paderewski był mistrzem napięć […]. Sądził, że logiczna koncepcja interpretacyjna jest wytyczona przez 3 momenty: początek, punkt kulminacyjny i finał […] sądził, że nie ma gorszej rzeczy jak bezbarwność. Mawiał często: muzyka jest jak mowa; publiczność lubi, gdy się do niej mówi wyraźnie”.

 

Stanisław Szpinalski, cyt. za: Małgorzata Perkowska-Waszek, O Paderewskim – pedagogu, w: Muzyka wobec tradycji. Idee – dzieło – recepcja, red. Sz. Paczkowski, Instytut Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2004, s. 629.

 

V jak Vevey 


Od 27 stycznia 1915 roku szwajcarskie miasteczko Vevey było główną siedzibą Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce (Comité General des Secours aux Victimes de la Guerre en Pologne), założonego 9 stycznia tego samego roku w Lozannie. Komitet Veveyski był najbardziej znaczącą i największą pod względem zasięgu oddziaływania instytucją niosącą pomoc materialną polskim ofiarom I wojny światowej. 

 

„Komitet narodził się w moim domu i kilka stanowisk w Komitecie przyznano tym, którzy byli powszechnie znani i przygotowani do podjęcia tej pracy. Tak więc prezesem Komitetu w Vevey został jednomyślnie wybrany Sienkiewicz, ja – prezesem Komitetu na zagranicę, a ponieważ miałem dobre stosunki w kilku krajach, proszono mnie, bym stworzył takie komitety w Paryżu, Londynie i Ameryce”. 

 

Ignacy Jan Paderewski, Pamiętniki 1912–1932, op. cit, s. 26.

 

W jak włosy


Na przełomie XIX i XX wieku Paderewski miał już ugruntowaną pozycję jako bohater kultury masowej. Jego osobowość i uroda fascynowały. Znakiem rozpoznawczym, ale także przedmiotem wielu zmartwień i trosk pianisty, były jego włosy. 

 

„Przy tym na domiar smutku włosy zmykają z mej głowy na łeb, na szyję, ba! nawet na ubranie. Wrócę chyba łysy jak [Hans von] Bülow; gdybym chociaż tak mądrym jak on wrócił, tobym sobie jeszcze tę łysinę wybaczył […]. W gruncie rzeczy jednak to nie taka drobnostka, jak by się zdawało. Gdyby na przykład piękna Helena była łysą, czyżby wojna trojańska była powstała?”

 

List do Heleny Górskiej (Berlin, 23 stycznia 1884), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 210.

 

Z jak zmysł obserwacji


Zachowane listy kompozytora, a także relacje utrwalone w Pamiętnikach świadczą o jego doskonałym zmyśle obserwacji, poczuciu humoru, nierzadko zabarwionym ironią oraz talencie literackim.

 

„Proszę̨ sobie nie myśleć, żeby Chroliny były jakimś cichym, spokojnym zakątkiem. W tej chwili północ się̨ zbliża, a życie tu wre i tętni w najlepsze. Ze stacji dochodzi świst lokomotywy, na podwórzu rozlega się̨ żałosne wycie psa – Zagraja, który w ten sposób dziękuje Stwórcy za to, że mu dał bielmo tylko na jednym oku, a w ogrodzie, tuż pod oknem, wyśpiewują słowiki jakiś hymn dziękczynny za ciepło, za pogodę. 
 

I wewnątrz domu nie panuje cisza. W klatce ustawionej w przedpokoju gruchają̨ głośno gołębie, na przekór mojej macosze, która utrzymuje, że obydwa samce. U mnie w pokoju wrzeszczy papuga i spogląda złowrogo na stary zegar, który jej spać nie daje swym majaczeniem. Pchły tańcują po podłodze, a we wszystkich pokojach – kto w Boga wierzy – chrapie. W Chrolinach w Boga wierzą wszyscy. 
 

Tak tu bywa w nocy, w dzień́ cokolwiek inaczej. Nikt nie chrapie, pchły filutki chowają się, jakby ich nie było, słowiki milkną, Zagraj przestaje wyć, tylko z towarzyszami zaleca się do kucharek, a właściwie do szaflików. Zegar, papuga i lokomotywy dotrzymują planu, ale już nie zwraca sią na nie uwagi. W dzień wszyscy są na podwórzu. Ojciec monituje ekonoma, ekonom łaje karbowego, karbowy beszta parobków, a paw tłucze indyka... ku wielkiej uciesze Fredzia i jego pękatej niańki. W domu zostaje tylko macocha, która chwilowo niedomaga, panna Emilia, ćwiczącą moją przyrodnią siostrę w sztuce milczenia, i ja, który dobijam domowego Kerntopfa. Jak Państwo widzicie, rozmaitości tu nie ma za wiele... życie gwarne, ale monotonne”.
 

List do Heleny Górskiej (Chrolin, 13 maja 1885), w: Ignacy Jan Paderewski. Listy…, op. cit., s. 287.

Katalogi Wydawcy Agenci