Aktualności
Kompozytor Miesiąca: Jerzy Kornowicz i jego #biurkokompozytora
2025-05-14
W maju do swojej pracowni zaprasza nas Jerzy Kornowicz – kompozytor, pianista-improwizator, pedagog i działacz muzyczny, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”. Autor muzyki wielu gatunków – twórca interdyscyplinarny, który potrafi komponować w rozmaitych miejscach.
Kiedy dzień jeszcze niczym mnie nie zmartwi, ani nie rozproszy
PWM: Czy Pana zdaniem komponowanie jest prostym zajęciem?
Jerzy Kornowicz: Nie. Metodyka komponowania jest wieloetapowa i wyobrażam sobie, że przypomina pracę nad projektem architektonicznym.
W jaki sposób poszukuje Pan inspiracji do swoich utworów?
Szukam ich w sobie, pośród moich obsesji wyrazowych. Także pośród stanów fakturalnych, często mających wymiar wizualny, plastyczny.
Czy ma Pan ulubioną porę dnia do pracy?
Rano, od godziny 7:00. Kiedy jeszcze dzień mnie niczym nie zmartwi, ani nie rozproszy. Pracę nad utworem rozpoczynam od sprzątania stołu, czyszczenia klawiatury i porządkowania pracowni. Gdy nie pracuję, to papiery i książki piętrzą się wkoło, ale podczas pracy lubię mieć dość sterylną przestrzeń. Chociaż w życiu nie jestem osobą nieskazitelnie uporządkowaną, to akurat w czasie pracy nie mogę mieć więcej przedmiotów w moim otoczeniu, niż to wynika z mojej techniki i metody komponowania.
© Polskie Wydawnictwo Muzyczne, fot. Bartek Barczyk
W domu na Mazurach, od Zakopanego po Ustkę
W jaki sposób zapisuje Pan swoje partytury? Czy spisuje Pan utwór partiami?
Zanim zacznę pracę na serio, muszę wiedzieć dużo o całości utworu. Bywa, że najpierw pojawiają się same pomysły techniczne, które sprawdzam poza kontekstem. Potem jednak stają się one elementem myślenia o całości.
Sposób, w jaki zapisuję partyturę, zależy od rodzaju komponowanej przeze mnie muzyki. Zaczynam od nagrania symulacji, poprzez wstępne wydruki nut z komputera, fazę pisania nut „ołówkiem” jako instrumentacja wspomnianych wydruków komputerowych dochodzę do formy dojrzałej, ręcznie zapisanej partytury, Utwory lub fragmenty, w których fakturalne interakcje mają mniejsze znaczenie, piszę od razu w formie ręcznej, bez wcześniejszego etapu komputerowej symulacji i wydruku wstępnego.
Ile czasu zajmuje Panu skomponowanie utworu kameralnego, a ile utworu np. orkiestrowego czy opery?
Pracuję ręcznie. To wpływa na czas pracy. Mam też etap wgrywania symulacji fakturalnych i narracyjnych do komputera, który również zajmuje więcej czasu. Tak powstałe utwory rodzą się w miarę szybko. Wielkie przejście na fortepian i orkiestrę o czasie trwania 24 minuty napisałem w 3 miesiące. Półtoragodzinną operę Historia najmniej prawdopodobna wraz z moim librettem – w 5 miesięcy, ale np. Ekstrema dla 11 wykonawców już w 6 tygodni, Epigramy na 2 flety i orkiestrę kameralną – 2 miesiące.
Który etap komponowania jest dla Pana największym wyzwaniem lub ulubionym momentem pracy?
Lubię ten etap, kiedy mogę wgrywać dźwięki w sekwencer, ślad po śladzie. Lubię fizyczny, a nie wyobrażony kontakt z dźwiękiem. Ciekawym etapem jest też faza wcześniejsza, kiedy rysuję sobie utwór na kilku lub kilkunastu stronach czystego papieru. Krzepiące jest przygotowanie pierwszej strony partytury ze wszystkimi już wybranymi „źródłami dźwięku”. I kilka pierwszych stron partytury już wypisanej ręcznie, kiedy widzę, że praca „idzie”. Miło jest widzieć piętrzący się stosik kolejnych stron wypisywanej partytury. No i słynne końcowe dwie kreski zamykające utwór – tu już czuję bardziej ulgę, niż samą przyjemność.
Czy ma Pan swoje ulubione miejsca do twórczej pracy?
Komponuję w różnych miejscach, więc podróżuję z całym moim małym studiem, na które składają się: pełna ważona klawiatura, komputery, drukarka, skaner, książki do instrumentoznawstwa, ryzy papieru komputerowego i nutowego. Mój warsztat jest więc całkiem rozbudowany o sprzęty pozamuzyczne. Z tego też powodu poruszam się dużym samochodem, w którym to wszystko się zmieści – także moja rodzina (z instrumentami moich dzieci) i pies. Utwory powstawały w moim wyjazdowym domu na Mazurach, w Domach Pracy Twórczej ZAiKS – głównie w Zakopanem, ale też Ustce i Sopocie, moje studio instalowałem także za granicą.
© Polskie Wydawnictwo Muzyczne, fot. Bartek Barczyk
Cisza daje słyszenie, ale też krępuje
Co znajduje się na biurku, przy którym Pan pracuje?
Komponuję przy keyboardzie i komputerze, a potem siadając za stołem. Pracy nie zaczynam bez uporządkowania biurka, chociażby dlatego, że czasami potrzebuję przestrzeni nawet na setki stron papieru partyturowego. Przy tych kilku stanowiskach mam wiele ołówków automatycznych, wkładów do nich, gumek, linijek.
Czy podczas pracy przestrzega Pan szczególnych dla siebie zasad?
Bywa, że na etapie wypisywania partytury włączam sobie radio z audycją „mówioną” lub film, który słychać w tle. To mnie ośmiela dźwiękowo. Kompletna cisza daje słyszenie, ale też krępuje. Poza tym, dzięki temu jestem nadal sam, ale nie jestem samotny.
Staram się pić kawę z tego samego kubka. Mam ulubione ołówki. Mam też ulubioną podkładkę na pulpicie klawiatury. Jest to duża partytura Livre pour orchestre Witolda Lutosławskiego w sztywnych okładkach. To utwór, który szalenie sobie cenię i którym zajmowałem się w przeszłości w moich analizach. Jest ze mną cały czas w domu i – jeśli pracuję poza domem – w gościnnych lokalizacjach. Poza tym staram się z nikim nie rozmawiać przez rozpoczęciem pracy, zwłaszcza jeżeli ma to miejsce w czasie mojej ulubionej, porannej pory.
Czy współpracuje Pan z kopistą?
Edycję komputerową ręcznej partytury powierzam komuś innemu, bo sam nie władam programami edycyjnymi – współpracuję więc z kopistą. Dostarczam mu partyturę w dużej mierze gotową, przyjazną dla kopisty, w której nie ma instrukcji w rodzaju: proszę wpisać ten materiał dwie oktawy wyżej do partii fletu oraz oktawę niżej, ale wartościami rytmicznymi dwa razy dłuższymi, do partii fagotu. Takie instrukcje kompozytorzy czasami dają kopistom, w czym nie ma nic złego, jeżeli kopista temu podoła. Zazwyczaj są to jednak bardzo profesjonalne osoby, bywa, że same również komponujące lub przygotowujące transkrypcje.
Jakbym obserwował sytuację z pozycji zimnego manipulatora
Czy przed prawykonaniem utworu udziela Pan wskazówek wykonawcom?
Na etapie powstawania utworu współpracuję z wykonawcami wtedy, kiedy trzeba się czegoś od nich nauczyć. Zresztą bywają utwory – i moje i wielu innych kompozytorów – które wymagają wypracowania całego zasobu sposobów wydobywania dźwięków. Tu nie ma drogi na skróty. Trzeba popracować.
Przed samym wykonaniem nie zawsze jest jednak ku temu realna możliwość, bo jest ona zredukowana tylko do próby generalnej. Jeśli taką sposobność mam, to jak najchętniej udzielam wskazówek. I nie jestem w tym „szczegółowcem”. Nie cisnę do ostatniego detalu. Raczej przekazuję generalne uwagi. Jestem miłym i otwartym partnerem muzycznym, uczestniczącym we wspólnej przygodzie. Ale spotykały mnie też sytuacje wymagające radykalnej krytyki stanu pracy nad utworem. Czasami trzeba.
© Polskie Wydawnictwo Muzyczne, fot. Bartek Barczyk
Jakie emocje towarzyszą Panu przed i podczas prawykonania utworu?
Bardzo różne. Często jestem obecny częściowo, to częściowa obecność psychiczna. Czasami zachowuję wielki dystans do tego, co się dzieje. Tak jakbym obserwował sytuację z pozycji zimnego manipulatora. Jest to raczej pozycja obserwatora, czasami zakłopotanego, czasami zdziwionego. Ale bywało też, że kiedy muzycy robili coś z naddatkiem, sami współkreowali muzykę, to nieźle się bawiłem i wzruszałem. To jest świetne uczucie.
Dlaczego Pana zdaniem warto by kompozytor współpracował z Wydawcą?
Z kilku powodów. Z wydawcami jesteśmy we wspólnym środowisku ludzi szczególnej pasji i horyzontów kulturowych, co przydaje wiary w sens takiego modelu życia, jaki staramy się uskuteczniać. I co „stanowi sprawę”. Jak najbardziej wspólną. Wydawca może inspirować i aranżować powstanie nowych utworów. Zdejmuje z kompozytora pracę nad edycją nut. Promuje. W końcu „administruje” utworami za życia twórcy i po jego śmierci. Choć – jak wiemy – śmierć dotyczy zawsze kogoś innego, niż my. A więc dbajmy o siebie i twórzmy.
***
Wspólna gra w pamięć, dzięki której na bardzo zwyczajną rodzinę można spojrzeć z niezwyczajnej perspektywy. ALBUM RODZINNY – dzieło Jerzego Kornowicza do libretta Michała Rusinka to propozycja tak dla małych, jak i dużych. W maju album, wydany przez ANAKLASIS, dostępny jest w księgarni stacjonarnej i na www.pwm.sklep.pl w specjalnej, niższej cenie!
Najczęściej czytane:
Kolejna edycja Dnia Edukacji Muzycznej dobiegła końca – był to czas pełen zdobywania wiedzy, wymiany doświadczeń, inspiracji i miłych spotkań. W wydarzeniu organizowanym przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne wzięło udział ponad 150 osób. Dziękujemy, że byliście z nami w Poznaniu!
Polskie Wydawnictwo Muzyczne i Filharmonia im. Karola Szymanowskiego w Krakowie mają zaszczyt zaprosić na jubileuszowy koncert, który zwieńczy całoroczne obchody 80-lecia istnienia Oficyny. Ostatnie w tym roku „Muzyczne spotkanie” nie tylko ukaże różnorodność katalogu PWM; dostarczy też niezapomnianych wrażeń i emocji związanych ze wspólnym świętowaniem polskiej muzyki – w najlepszym wydaniu oraz wykonaniu.
15 października podczas gali w De Vere Grand Connaught Rooms w Londynie odbyło się wręczenie prestiżowych nagród Gramophone Classical Music Awards. W kategorii Early Music statuetkę otrzymała płyta ‘The Krasiński Codex’ („Kodeks Krasińskich”) zespołów Ensemble Dragma i Ensemble Peregrina pod kierownictwem Agnieszki Budzińskiej-Bennett. Trzypłytowy album jest jednym z owoców projektu „Kras 52”, zrealizowanego przez Instytut Adama Mickiewicza we współpracy z Polskim Wydawnictwem Muzycznym.
Polskie Wydawnictwo Muzyczne oraz Instytut Muzykologii Uniwersytetu Jagiellońskiego zapraszają na spotkanie autorskie z Magdaleną Dziadek. Gościem specjalnym wieczoru będzie Krzysztof Meyer – kompozytor i bohater książki Krzysztof Meyer. Nowoczesny i romantyczny. Publikacja ta stanie się punktem wyjścia do rozmowy, którą poprowadzi Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz. To wszystko już 21 października o godz. 19:00 (godzina zmieniona!) w Sali Kameralnej Instytutu Muzykologii UJ (ul. Westerplatte 10, Kraków).
Już od osiemdziesięciu lat Polskie Wydawnictwo Muzyczne wspiera rozwój polskiej kultury muzycznej w kraju i na świecie. Oficyna świętuje swój jubileusz przez cały 2025 rok, organizując serię koncertów pod hasłem „Muzyczne spotkania”. Najbliższa odsłona już 14 i 15 listopada w Filharmonii Narodowej. Będzie to podwójny jubileusz – 80-lecie PWM oraz 100-lecie Związku Kompozytorów Polskich. Zapraszamy do wspólnego świętowania!
Związek Kompozytorów Polskich został partnerem trzeciego etapu prowadzonego od 2017 roku programu kompleksowej digitalizacji unikatowych zasobów Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. W ramach projektu „Digitalizacja i udostępnianie cyfrowych zasobów Polskiego Wydawnictwa Muzycznego oraz Związku Kompozytorów Polskich”, dofinansowanego w obrębie Działania FERC.02.03, zbiory Polskiej Biblioteki Muzycznej wzbogaci m.in. kolekcja materiałów ZKP związana z festiwalem „Warszawska Jesień”. Dzięki współpracy wyjątkowe dziedzictwo polskiej muzyki współczesnej zyska na trwałości i dostępności.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się w poniedziałek 13 października 2025 roku o godz. 13:00 na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie. Ceremonia będzie miała charakter państwowy.
9 października br. w Bielsku-Białej rozpocznie się 28. Festiwal Kompozytorów Polskich im. H.M. Góreckiego. Bohaterem tegorocznej jest Fryderyk Chopin. Polskie Wydawnictwo Muzyczne i „Ruch Muzyczny” są Partnerami wydarzenia.
Rada Programowa Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca wytypowała nominowanych do nagrody polskiego środowiska muzycznego – Koryfeusz Muzyki Polskiej. Nagroda przyznawana jest co roku w czterech kategoriach: Osobowość roku, Wydarzenie roku, Nagroda honorowa oraz Odkrycie roku. W kategorii Wydarzenie Roku nominację otrzymały Muzyczne spotkania, organizowane przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne z okazji tegorocznego jubileuszu 80-lecia w Narodowym Forum Muzyki.
Ceniony kompozytor muzyki instrumentalnej i wokalno-instrumentalnej, oper i dramatów. W jego twórczości istotne miejsce zajmują utwory pisane do tekstów m.in. takich pisarzy, jak Olga Tokarczuk, Radek Rak, Stanisław Lem, czy Szczepan Twardoch. W tym miesiącu po raz pierwszy zabrzmiała opera Nowaka: Kontakt. Sonoromanza, a na muzyczne półki trafił najnowszy album ANAKLASIS z rejestracją „Febry arktycznej”, skomponowanej do słów Marcina Wichy. To więc dobry moment, by zajrzeć do pracowni kompozytora i by przyjrzeć się jego pracy.