Epizody
na smyczki i 3 grupy perkusyjne
Epizody Kazimierza Serockiego powstały w roku 1959. Wydawałoby się, że ówczesna gomułkowska nasza mała stabilizacja będzie sprzyjała powstawaniu utworów w pewnym sensie opiewających bezpieczeństwo mikrodobrobytu, a jednak powstawały dzieła pełne wewnętrznego niepokoju. Dla dzisiejszego młodego odbiorcy, wychowanego w całkowicie innych czasach ów oddech awangardy, świeżości, jaki pod koniec lat pięćdziesiątych wnosiły dzieła Lutosławskiego, Bairda czy Serockiego jest czymś naturalnym i zrozumiałym. W tamtych
czasach musiało być to czymś naprawdę niezwykłym.
Zastanawia jednak, jak to się stało, że w zgrzebnej rzeczywistości PRL-u powstawały tak wybitne i nasączone wewnętrzną głębią dzieła, jak m.in. Epizody Serockiego. Nie jest to bowiem dzieło banalne. Być może powstanie utworu przypadło na zbyt wczesny etap awangardy, by można już mówić o pewnej rutynie pisania zgodnie z duchem czasu. Widać jednak wyraźnie w muzyce Epizodów, że potrzeba chwytania rzeczywistości objawiała się na każdym kroku. W 1959 roku było już jasne, że komuniści nie odpuszczą frontu walki o masy, lecz współczesną muzykę pozostawiają właściwie wolną od ideologicznego wpływu zatem... czy nie należałoby - korzystając ze sprzyjających czasów - wstrząsnąć odbiorcą, może właśnie nietypowym ustawieniem orkiestry, może zupełnie innym rozumieniem komponowania faktury? I przede wszystkim - całkowicie nową koncepcją kształtowania przebiegu formy?
Samo rozstawienie instrumentarium stwarzało zupełnie nowe warunki odbioru. Z przodu rząd altówek, z tyłu kontrabasów. Ustawione w literę V wiolonczele okolone zostały obiema grupami skrzypiec, za którymi kompozytor rozmieścił w trzech punktach grupy perkusyjne, a jedynie kontrabasy pozostawił na zewnątrz. Nie był to nieprzemyślany kaprys Serockiego, albowiem ten sposób rozstawienia elementów orkiestry umożliwił wydobycie bardzo celnych i wyrafinowanych pomysłów topofonicznych. Podobnie i przebieg utworu, w którym wartość melodyki i harmoniki ustępuje specyfice brzmień, stanowi novum w ówczesnej muzyce polskiej. Dzięki połączeniu przebiegu dźwięku w przestrzeni z ciekawymi efektami kolorystycznymi powstała muzyka barwna i przykuwająca uwagę, świeża i frapująca. A przy tym świetnie skomponowana z punktu widzenia formy - Epizody przebiegają bowiem niezwykle plastycznie, muzyka toczy się jak gdyby jednym tchem. Poszczególne ogniwa utworu (Proiezioni - Movimenti - Migrazioni - Incontri) łączą się z sobą niezwykle logicznie i płynnie, nie tracąc nic na swojej autonomii.
Maciej Jabłoński
- Seria: Biblioteka Małych Partytur
- Liczba stron: 66
- Oprawa: miękka
- Postaci: partytura
- Format: B5 stojący (175 x 245 mm)
Inne tytuły w serii
Konstanty Regamey
Kwartet smyczkowy
nakład wyczerpany