Aktualności
Rocznica urodzin Stefana Kisielewskiego
2013-03-07
Dzisiaj przypada 102. rocznica urodzin Stefana Kisielewskiego, człowieka wybitnego: kompozytora pisarza, polityka, publicysty. Z tej okazji pragniemy przypomnieć Państwu artykuł, który ukazał się w piątym numerze czasopisma Quarta. Tekst opowiada o relacji Stefana Kisielewskiego i jego słynnego przyjaciela Czesława Miłosza. Daniel Wierzejski, "Kisielewski i Miłosz – niezwykłe osobowości, niezwykła przyjaźń"Kochana ruda małpa
Za niemieckiej okupacji widywaliśmy się dość często. Można rzec, że mnie i moją żonę, która lubiła pić z nim wódkę, łączyły z Kisielem bliskie stosunki, a ja miałem czemuś dla niego szczególny sentyment, który wyładował się na moich urodzinach 30 czerwca 1943 czy 1944 roku, kiedy przyszedł do nas Kisielewski, a ja po kilku wódkach zacząłem go dusić, że aż się przestraszył. Chyba od tamtego czasu datuje się moje nazywanie go „kochaną, rudą małpą” - tak Czesław Miłosz wspomina początki znajomości ze Stefanem Kisielewskim vel Kisielem, relacji niełatwej, długiej i burzliwej. W dniu urodzin Stefana Kisielewskiego przypominamy te dwie niezwykle ważne dla historii i kultury polskiej XX wieku postacie, które łączył nie tylko talent i ogromna erudycja, ale też serdeczna przyjaźń.
Stefana Kisielewskiego, ze względu na rozległość zainteresowań oraz działalność w wielu sferach kultury i życia społecznego, można śmiało określić mianem „człowieka renesansu”. Z wykształcenia był kompozytorem, pianistą i teoretykiem muzyki, z zamiłowania pisarzem, autorem czternastu powieści wydawanych pod różnymi pseudonimami. Zawodowo najczęściej zajmował się publicystyką, był niezrównanym felietonistą (opublikował ich ponad 2000), cenionym krytykiem muzycznym, pedagogiem, myślicielem, a także aktywnym politykiem. Przede wszystkim jednak był postrzegany jako ostoja normalności i zdrowego rozsądku w czasach, gdy opary komunizmu zniewalały w Polsce wszelkie dziedziny życia. Był jedynym oficjalnym opozycjonistą, jak sam o sobie mówił, a dla wielu Polaków również autorytetem i drogowskazem, jak zachować godność i żyć uczciwie w totalitarnym systemie.
Nieznane oblicze literata
Kisielewski jako kompozytor (twórca ponad setki utworów, w większości instrumentalnych), pozostał głównie w nurcie muzyki neoklasycznej, bliskiej estetyce Strawińskiego i Prokofiewa. Znakomitymi tego przykładami są: Danse vive, Koncert na orkiestrę kameralną, Koncert na fortepian i orkiestrę czy Kwartet smyczkowy. Począwszy od lat siedemdziesiątych XX wieku jego muzyka nabiera coraz silniej dysonansowych współbrzmień i jest coraz bardziej ekspresywna, zwłaszcza w późnych kompozycjach, takich jak: Symfonia w kwadracie, Perpetuum mobile czy Cosmos I. Jednak jego twórczość muzyczna pozostawała przez długi czas w zapomnieniu, a sam Kisielewski zdobył większą sławę za swoją niezłomną postawę etyczną i publicystykę.
Jubileuszowy rok setnej rocznicy urodzin jaki obchodziliśmy dwa lata temu przyniósł wiele wykonań jego utworów na rocznicowych koncertach, wystawach, konferencjach naukowych, odsłaniając jego mało znane oblicze jako utalentowanego kompozytora. Charakterystycznym rysem muzyki Stefana Kisielewskiego, stanowiącym o jej oryginalności i podkreślanym przez wszystkich badaczy jego spuścizny kompozytorskiej, jest swoisty idiom humoru, dowcipu muzycznego, ironii, przekory, żartu.
Ojciec duchowy literacki
Czesław Miłosz i Kisielewski poznali się bliżej w okupowanej przez Niemców Warszawie podczas II Wojny Światowej. To Miłosz zachęcał Kisiela do pisania i właśnie on – jako agent bogatego wydawcy Władysława Ryńcy – kupił od Kisielewskiego pierwszą powieść Sprzysiężenie i ją zarekomendował. Ryńca w tym czasie skupował nowo powstałe powieści jako lokatę pieniędzy na przyszłość, aby opublikować je po wojnie. Miłosz stwierdził …nie spodziewałem się po Kisielu takich psychicznych zakręceń (…) pomysł zresztą znakomity: bohater cierpiący na impotencję zostaje wyleczony przez wojnę, kładąc koniec całej normalności – i jego Polsce. Ileż symbolicznych znaczeń.
Kisielewski nigdy tego Miłoszowi nie zapomniał.
Miłosz był takim moim ojcem duchowym literackim. Bardzo bystry człowiek, świetny poeta. - wspominał z wdzięcznością i opowiadał - Niestety, wyjechał, wyemigrował. Trochę był w tym udział mojej żony, bo gdy przyjechał do Krakowa (gdy był na dyplomacji w Ameryce) mnie akurat nie było. Żona zapytała, czy on się nie boi, że go tu zatrzymają. "Jak to, więc potwierdzasz, że to się zdarza?". "Oczywiście, to jest zupełnie możliwe". On się tak przeraził, że biegiem pojechał do Warszawy, tam spotkał Putramenta, który powiedział: "A wiesz, mamy wobec ciebie inne zamysły. Ty już chyba nie wyjedziesz". No to wtedy krew go zalała. Jego żona była w ciąży w Nowym Jorku. Wiedział, że to skończy się fatalnie.
„Zapis na nazwisko”
Dzięki znajomemu ministrowi spraw zagranicznych, który poręczył za niego, iż ten wróci do kraju, Czesław Miłosz wyjechał na emigrację do USA i tam pozostał aż do upadku komunizmu w Polsce. Kisielewski zaś został w ojczyźnie, skazany na walkę z socrealizmem i jego absurdami. Za swoje przekonania przyszło mu płacić wysoką cenę. Z powodu krytyki komunistycznych władz Polski, jakiej się dopuścił na zebraniu Związku Literatów w marcu 1968 roku, kiedy użył słynnego określenia „dyktatura ciemniaków”, został publicznie odsądzony od „czci i wiary” przez I sekretarza Komunistycznej Partii – Władysława Gomułkę, który najwidoczniej poczuł się osobiście dotknięty mianem „ciemniaka”. Niedługo potem Kisielewski został dotkliwie pobity przez tzw. „nieznanych sprawców” i otrzymał całkowity zakaz publikacji. Nie wolno było wykonywać i wydawać jego muzyki, nie mógł też nigdzie zostać zatrudniony.
O tych trudnościach w wywiadzie wspomina jeden z wieloletnich szefów Polskiego Wydawnictwa Muzycznego Mieczysław Tomaszewski:
Z Kisielewskim różnie bywało - raz można go było wydawać, a raz nie. (…) Co chwila były jakieś trudności, przede wszystkim po 1949 i po 1968, ale nie tylko. Zawsze, chcąc zawrzeć z autorem umowę, musiałem mieć zgodę z ministerstwa kultury, a pośrednio z KC. Przez pewien czas istniał zapis na teksty i kompozycje, nie wolno było Kisiela wznawiać ani wydawać nowych pozycji. (…) zapis na nazwisko oznaczał nieobecność - również w książkach innych autorów, w słownikach, leksykonach, przewodnikach koncertowych. Przyjęliśmy jednak założenie - warto zaznaczyć, że żaden z redaktorów PWM-u nie był partyjny - że postępujemy tak, jakby cenzura nie obowiązywała. Bowiem największą zdobyczą systemu stało się stosowanie przez autorów i wydawców autocenzury. My liczyliśmy na to, że cenzor zaśnie, czegoś nie przeczyta. I tak bywało.
Gdy w roku 1980 Czesław Miłosz otrzymał Literacką Nagrodę Nobla na jej wręczenie w Sztokholmie zaprosił właśnie Stefana Kisielewskiego chcąc go w ten sposób docenić, uhonorować i pokazać światu. Z tego spotkania pochodzi ich słynne zdjęcie, zrobione podczas przyjęcia wydanego przez króla Szwecji, na którym uwieczniony został moment ich pojedynku na najbardziej pokraczną minę. Obaj twórcy, mimo dzielącej ich odległości geograficznej, spotykali się tocząc przy tych okazjach burzliwe dyskusje. Często się ze sobą nie zgadzali, zwłaszcza w poglądach na kształt polityczny Polski, jednak bardzo się szanowali. Kisielewski zawsze bronił dobrego imienia Miłosza, gdy krytykowano go w Polsce.
Kisiel skomponował kilka utworów wokalno-instrumentalnych, słynne są zwłaszcza jego Pieśni na głos i fortepian do słów innego polskiego poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, jednak nigdy nie sięgnął do tekstów poetyckich swojego przyjaciela w celu ich muzycznego opracowania. Natomiast zadedykował Miłoszowi swoją powieść Zbrodnia w dzielnicy Północnej, wydaną w Paryżu pod pseudonimem Teodor Klon, gdyż w Polsce jego niepoprawne politycznie książki nie mogły się ukazywać, a nazwisko Miłosza nawet w tekstach publicystycznych cenzura skrupulatnie wykreślała z książek Kisiela.
Kisielewski miał szanse szczęśliwie dożyć upadku komunizmu w Polsce. Po jego śmierci w 1991 roku Czesław Miłosz tak żegnał przyjaciela:
Byłeś nie lada postacią: Dwudziestolecia, PRL-u, aż po III Rzeczpospolitą. Przebyć te różne fazy historyczne, „nie zbaczając ze ścieżki honoru”, to rzadkie, i wielu może Ci pozazdrościć. Żegnaj, zawsze tak pełen uciesznej energii, że z trudnością zamykają się za tobą bramy krainy cieni.
Najczęściej czytane:
Czteropłytowe wydanie albumu z pieśniami i kompozycjami instrumentalnymi śląskiego mistrza w sprzedaży już od 8 listopada. Wydawcą płyty jest wytwórnia płytowa ANAKLASIS. Premiera albumu odbędzie się 3 grudnia podczas Koncertu specjalnego Polskiego Wydawnictwa Muzycznego w ramach XII Międzynarodowych Dni Henryka Mikołaja Góreckiego w Filharmonii Śląskiej w Katowicach.
Konkurs pianistyczny „Muzyka z kraju Chopina (ChopinLand)” w Tokio dobiegł końca, a my poznaliśmy grono utalentowanych laureatów. Z japońskimi pianistami spotkaliśmy się przy polskiej muzyce już po raz trzeci. Z dużą satysfakcją obserwujemy nie tylko wzrost zainteresowania konkursem (z roku na rok wzrasta liczba uczestników), ale i repertuarem polskich kompozytorów innych niż Fryderyk Chopin.
W tym miesiącu aż 7 różnorodnych utworów zabrzmi po raz pierwszy w Katowicach, Krakowie, Poznaniu i Warszawie. Jest w czym wybierać, gdyż przekrój gatunkowy jest wyjątkowo szeroki – od pełnych rozmachu oper, przez koncertujące dzieła orkiestrowe, po kameralistykę o różnorodnym obliczu i obsadzie.
Szósta edycja Eufonii otwiera nowy rozdział w historii tego festiwalu. Tegoroczna odsłona to wielkie dzieła, muzyka dawna i współczesna, eksperymenty, transformacje i nowoczesne interpretacje. Po raz pierwszy festiwal wykracza poza Warszawę – koncerty odbędą się w Krakowie, Lusławicach, Lublinie, Katowicach i Dębicy. Polskie Wydawnictwo Muzyczne jest partnerem wydarzenia i współorganizatorem jednego z koncertów.
Ceniony amerykańsko-kanadyjski jazzman Michael Bates ze swoim zespołem Acrobat i z udziałem Lutosławski Quartet wystąpią w Polsce podczas trzech listopadowych koncertów. W programie zabrzmi materiał nagrany przez muzyków na płycie METAMORPHOSES: VARIATIONS ON LUTOSŁAWSKI wydanej nakładem ANAKLASIS w serii REVISIONS.
Artyści z sukcesem prezentowali go już w Lincoln Center oraz Barbès Jazz Club w Nowym Jorku. Jesienią 2024 roku po raz pierwszy będziemy mieli okazję posłuchać ich na żywo w Polsce: 14.11 – Kraków, 15.11 – Lublin, 17.11 – Wrocław.
Sylwetka Mieczysława Wajnberga umyka szerokiej opinii publicznej. Przez lata pomijany i niedoceniany, prawdziwy sukces osiągnął dopiero po śmierci, wpisując się na stałe w repertuary filharmonii i teatrów operowych na całym świecie. Jego burzliwe losy przybliża czytelnikom muzykolożka Danuta Gwizdalanka w najnowszej książce z serii Małe Monografie pt. Wajnberg.
XIX Międzynarodowy Festiwal Śląska Jesień Gitarowa, który rozpocznie się w Tychach 20 października, będzie wielkim świętem muzyki na najwyższym poziomie artystycznym i o wyjątkowym rozmachu. To wyjątkowa okazja, by odkryć nieznane oblicza gitary, ukazane w nowych utworach współczesnych kompozytorów, a także w nietypowych konfiguracjach instrumentalnych.
Zestawienie utworów przeznaczonych na ten instrument, które łączą naszą Oficynę ze Śląską Jesienią Gitarową przygotował dla nas Marek Nosal – gitarzysta i pedagog, od 2015 roku dyrektor artystyczny tego Festiwalu oraz Konkursu im. Jana Edmunda Jurkowskiego w Tychach. Wśród rekomendacji znajdziecie zarówno utwory, które już w przyszłym tygodniu zabrzmią na Śląsku, jak i propozycje pedagogiczne, po które warto sięgnąć.
Wybitna sopranistka wystąpi podczas tegorocznej edycji Festiwalu Conrada. Widzowie zobaczą Olgę Pasiecznik w dwóch odsłonach – jako śpiewaczkę podczas recitalu pieśni ukraińskich i polskich oraz jako współautorkę wywiadu rzeki Bez makijażu w rozmowie z Agatą Kwiecińską. A to wszystko już w najbliższy poniedziałek.
Polska staje się areną międzynarodowej debaty na temat wykorzystania nowoczesnych technologii cyfrowych w badaniach muzykologicznych.
W dniach 23–25 października 2024 r. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina w Warszawie organizuje Pierwszą Międzynarodową Konferencję „Digital Musicology”, podczas której uczestnicy będą mieli okazję zapoznać się z najnowocześniejszymi technologiami usprawniającymi prowadzenie projektów badawczych.
Gitara klasyczna to jeden z najpopularniejszych (o ile nie najpopularniejszy) instrument wybierany na pierwszym poziomie kształcenia w polskich szkołach muzycznych. Po jej odmiany – gitarę akustyczną i elektryczną – chętnie i często sięgają także muzycy-amatorzy.
Wojciech Gurgul, gitarzysta, badacz, pedagog, a w latach 2014–2017 redaktor naczelny kwartalnika miłośników gitary klasycznej „Sześć Strun Świata” przygotował wybór utworów z katalogu Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, po które – jego zdaniem – warto sięgnąć, grając na gitarze.