Aktualności
Operowa premiera dekady – Historia pewnego utworu
2025-06-04
W maju 1857 r. w „Ruchu Muzycznym” ukazała się zapowiedź wystawienia Halki na deskach warszawskiego Teatru Wielkiego. Na te wieści Stanisław Moniuszko czekał bez mała dekadę – teraz jednak wpadł w „żywy niepokój”… W kolejnej odsłonie cyklu „Historia pewnego utworu” przyjrzymy się przygotowaniom do długo wyczekiwanej przez kompozytora premiery.
Moniuszko starał się o wykonanie Halki na warszawskiej scenie już w 1847 r.; w lipcu zaprezentował partyturę dyrekcji Teatru Wielkiego, co zaowocowało planami wystawienia opery jesienią. Pierwotny termin został jednak najpierw przesunięty o dwa miesiące, a następnie próby w ogóle wstrzymano – jak się później okazało, na wznowienie przygotowań przyszło czekać dziesięć lat. Rozgoryczony Moniuszko obwiniał nieprzychylne mu persony ze środowiska teatralnego; jednak prawdziwa przyczyna była zgoła inna. Tragiczna historia uwiedzionej, a następnie wzgardzonej przez szlachcica góralki, dobitnie podkreślająca nierówności społeczne i wynikające z nich napięcia, była wówczas nie do przyjęcia przez warszawską inteligencję. Pamięć o krwawej Rabacji Galicyjskiej z 1846 r. była zbyt świeża, by konserwatywne elity zaakceptowały chłopów – wskazujących oskarżycielskim gestem na szlachtę – jako bohaterów pozytywnych. Poemat Włodzimierza Wolskiego Halszka, zaadaptowany przez autora na operowe libretto dla Moniuszki, zyskał więc niezamierzony aspekt politycznej aktualności, a dzieło uznano za „nielogiczne” (bo za bohaterów ma niepiśmiennych chłopów) i „szkodliwe” (bo wbija klin między warstwy społeczne).
Niepatriotyczna opera narodowa
Moniuszce pozostało więc Wilno. Jesienią 1847 r. rozpoczęły się próby zespołu złożonego z lokalnych muzyków orkiestrowych, śpiewaków z chóru kościelnego i śpiewaków amatorów, oraz jedynego w pełni wykształconego artysty operowego – barytona Achillesa Bonoldiego, pierwszego i zdaniem kompozytora najlepszego wykonawcy partii Jontka (zgadza się – pierwotnie ta partia przeznaczona była na baryton, zapewne dlatego, że Moniuszko pisał ją właśnie z myślą o Bonoldim).
Do pierwszego, koncertowego wykonania Halki – w wersji dwuaktowej, znanej dzisiaj jako „wileńska” – doszło 1 stycznia 1848 r. w salonie państwa Müllerów, teściów Moniuszki. Wersja sceniczna została wystawiona dopiero w 1854 r. w Teatrze Polskim mieszczącym się w wileńskim ratuszu. Obie prezentacje wzbudziły mieszane uczucia, ponownie ze względu na treść opery. Główna bohaterka została uznana za zbyt „zwyczajną” i niewartą uwagi. Korespondent „Gazety Warszawskiej” zwrócił zaś uwagę, że jeśli Moniuszko jest patriotą, nie powinien ukazywać w swojej twórczości wad polskiej szlachty, która stanowi wszak fundament społeczeństwa.
Moniuszko – dziś w powszechnej świadomości znany jako „ojciec polskiej opery narodowej” – był na tyle sfrustrowany niepowodzeniem w Warszawie i krytyką konserwatystów, że na jakiś czas zarzucił pisanie oper, zwracając swoją uwagę ku kantatom. W liście do Józefa Ignacego Kraszewskiego, od którego miał nadzieję pozyskać odpowiednie libretto, pisał:
…a forma – nie opera, ale kantata, nieobliczoną wyższość pod każdym względem nad operą mająca. Czas by już obejrzeć się, o ile opera nie jest czym innym jak tylko: uchwaloną niedorzecznością.
Jednak kilka lat później zupełnie inny list przywróci historię na „właściwe” tory…
Udało się – co teraz?
O przygotowaniach do wystawienia Halki w Warszawie, o których informował „Ruch Muzyczny” w 1857 r., Moniuszko dowiedział się listownie od krytyka i redaktora pisma Józefa Sikorskiego, z którym łączyła go wówczas zażyła przyjaźń. Choć nie posiadał się z radości, to po doświadczeniach ze swoją operetką Loterią musiał przeczuwać, że wystawienie w Warszawie „odgrzewanego kotleta” sprzed dekady nie zakończy się sukcesem. Dlatego teraz, kiedy Halka nareszcie miała zostać wystawiona w Teatrze Wielkim, nie było mowy o niedopilnowaniu czegokolwiek – dzieło musiało odzwierciedlać jego aktualne kompozytorskie możliwości, które znacznie rozwinęły się od czasu, kiedy partytura trafiła do teatralnego archiwum. W odpowiedzi do Sikorskiego napisał:
… przestrzec Cię pośpieszam, że partytury, pisanej onego czasu, wyrzekam się zupełnie, nie co do myśli – bo dźwięki pozostały co do nuty, tylko że w nowym przerobieniu zyskały na postępującym kompozytora doświadczeniu. Jeżeliby się udało Halkę wyciągnąć na scenę, to bez mego osobistego współdziałania nie obejdzie się wcale.
Moniuszko czym prędzej zabrał się więc za przeinstrumentowywanie Halki i poszerzanie jej o nowe ustępy. Z jego korespondencji z tego okresu można wyczytać nie tylko wielkie podekscytowanie, ale i pewne gorączkowe podenerwowanie przygotowaniami do premiery. Za pośrednictwem Sikorskiego skierował list do dyrygenta Jana Quattriniego, w którym wyłuszcza najważniejsze zmiany w nowej wersji opery:
Czytam w gazetach, że dzięki Twej życzliwości dla opery polskiej Halka ma się nareszcie ukazać na warszawskiej scenie. Ta nowina, tak dla mnie szczęśliwa, przyprawia mnie jednak o żywy niepokój, a powód jego taki: dziesięć lat nieustannych pilnych studiów wzmogło moje doświadczenie o tyle, że przeglądając tę operę, uczułem potrzebę całkowitego jej przerobienia, wszakże bez zmiany pierwotnej myśli. I tak:
1. Rola Jontka, głównej w istocie osoby dramatu, nie jest już pisana na baryton, lecz na tenor.
2. Do finału pierwszego aktu dodaję duet Jontka i Janusza.
3. Przetransponowałem Introdukcję, tercet i arię Jontka w pierwszym akcie.
4. Polonez, rozpoczynający operę, musi być koniecznie tańczony, jak zwykle na balu.
5. Po pierwszym numerze drugiego aktu konieczne są tańce góralskie, które też wprowadziłem.
Proszę więc Pana o wstrzymanie prób mojej opery i podjęcie się dyrygowania jedynie pod warunkiem, że wykonanie będzie zgodne z układem fortepianowym, który Panu posyłam…
Moniuszko ma na myśli jeszcze rozszerzoną dwuaktową wersję Halki – jednak w ciągu 1857 roku rozrośnie się ona do czterech aktów.
„Najgorzej! […] nikt nic nie umie”
Mimo zastrzeżeń Quattriniego – któremu nie w smak była wizja obecności kompozytora na próbach – w lipcu 1857 r. Moniuszko przybywa do Warszawy. Szybko okazało się, że planowane przez Moniuszkę poszerzenie dzieła musi zajść jeszcze dalej. Quattrini, reżyser Leopold Matuszyński i baletmistrz Roman Turczynowicz orzekli, że opera potrzebuje popisowych arii i scen baletowych. Decyzji tej zawdzięczamy przede wszystkim arie Jontka (Szumią jodły na gór szczycie) i Halki (Gdyby rannym słonkiem) oraz dwie sceny baletowe – Mazura i Tańce góralskie. Kompozytor miał zatem pełne ręce roboty. Na początku nie obyło się bez pewnych potknięć, które relacjonował w korespondencji z żoną, Aleksandrą:
Dzień pierwszej fortepianowej próby "Halki". […] Najgorzej! po próbie okazało się, że nikt nic nie umie. Prawda, że dopiero trzy dni, jak role rozdane, i naród niemuzykalny, nut czytać nie umie […]. Ale Bogu dzięki wszyscy bardzo życzliwi.
Inne zdanie o atmosferze na próbach oraz stosunku wykonawców do autorów opery miał librecista Włodzimierz Wolski:
Śpiewacy nasi pierwsi, tj. ulubieńcy publiczności, przyzwyczajeni do muzyki włoskiej, francuskiej i z rzadka niemieckiej, traktowali nas obu jak parafianów, jak gburów nieokrzesanych, gdzieś z głębokiego Polesia. Co do mnie, mieli po części słuszność.
Zastrzeżenia do swojej partii miała m.in. sopranistka Paulina Rivoli, primadonna warszawskiej sceny – nie przypadła jej do gustu ani rola uwiedzionej góralki, ani materiał muzyczny, którego trudność budziła jej wątpliwości. Dopiero z czasem partia zaczęła jej się podobać. Kolejnych trudności dostarczał zresztą sam Wolski. Rozszerzenie Halki do czterech aktów wymagało nowych fragmentów libretta, jednak Wolski nadużywał wówczas alkoholu, co odbijało się na jego pracy.
Ogromny nakład pracy konieczny do ukończenia nowej wersji opery, trudności obsadowe i presja dziesięcioletniego oczekiwania na warszawską premierę odbiły się na samopoczuciu Moniuszki. Choć musiał wracać do Wilna, myślami wciąż był w Warszawie. Na przełomie września i października pisał do Matuszyńskiego:
Jednym listem Twoim, pełnym tak pożądanej waszej życzliwości, pogoiłeś wszystkie zażalenia, które dzień za dniem rosły do takiej potęgi, żem parę dni przechorował. Znasz mię jeszcze mało. Jestem nadzwyczaj drażliwy, łatwo poddający się niespokojności, a o sobie zawsze gorzej, aniżeli jest, wyobrażam.
„Więc już po wszystkim. – Powodzenie zupełne”
Premiera początkowo zaplanowana była na grudzień 1857 r., została jednak przełożona ze względu na przyjazd paryskiej primadonny Pauline Viardot-Garcii. Ostatecznie więc Halka po raz pierwszy została wystawiona na warszawskiej scenie 1 stycznia 1858 r. – dokładnie dekadę po koncertowym wykonaniu „wersji wileńskiej” w salonie teściów kompozytora.
Sukces premiery musiał przytłoczyć Moniuszkę, bo do żony – której zwykle wszystko relacjonował w najmniejszych detalach – napisał w żołnierskich słowach:
Więc już po wszystkim. – Powodzenie zupełne. – Dziś grają "Halkę" drugi raz, jutro trzeci. – Czytajcież teraz, co tam pisać będą. – Mnie wybaczcie, że bez sensu piszę. – Nie pojmujecie, co się ze mną dzieje. – Bardzom rad z siebie i z artystów, i z publiczności.
Znacznie bardziej obrazową relację sporządził szwagier Moniuszki Jan Müller, na odwrocie listu dopisując:
[…] Staś z napływu uszczęśliwienia napisał do Was jak półwariat, więc jako poważniejszy człowiek biorę się do opisania większych szczegółów. Po odegraniu uwertury brawo dane było ogromne; za odkryciem kurtyny, kiedy się polonez pokazał, huczał cały teatr, na koniec w ciągu całej sztuki nie ustawał oklaski i po 3. akcie wywołali kochanego Stasia 4 razy, po czwartym akcie jeszcze raz; […] w ogóle entuzjazm był nadzwyczajny. Aktorowie wszyscy […] i każdy jak tylko mógł, wywiązał się ze swojej roli. Dekoracje przepyszne i z wielką starannością przedstawione. W ogóle powiem Wam, że to była najprzyjemniejsza niespodzianka jak dla publiczności, tak i dla wszystkich. Dzisiaj jest drugie przedstawienie, które pewno jeszcze lepiej pójdzie. W kasie jest gwałt ogromny, nie można do biletów dostąpić […].
Jeszcze w tym samym roku sukces kolejnej opery zapewni Moniuszce posadę dyrygenta Teatru Wielkiego. Dziś główna sala tego teatru nosi jego imię. Ponad sto lat później słynna wykonawczyni partii Halki zainicjuje powstanie poświęconego Moniuszce konkursu wokalnego; w chwili publikacji tego tekstu młodzi śpiewacy z całego świata rywalizują o laur zwycięstwa w tym samym gmachu, w którym ważyły się losy Halki – ale to już zupełnie inna historia…
Chcesz wiedzieć więcej? Sięgnij po:
Ignacy Zalewski, Moniuszko w serii „Małe Monografie” – do 18 czerwca w e-księgarni PWM dostępna z rabatem -30%
Moniuszko. Kompendium pod red. R. D. Golianka, Kraków 2019.
R.D. Golianek, Z. Wojtczak, Operowe światy Stanisława Moniuszki. Dzieła i ich konteksty gatunkowo-stylistyczne, Kraków 2023.
Stanisław Moniuszko, Listy zebrane, red. W. Rudziński, Kraków 1969.
Poświęcony Halce odcinek podcastu DNA Muzyki Polskiej z udziałem Marcina Boguckiego (rozmawia Paweł Bień)
Hasło biograficzne Stanisława Moniuszki z Encyklopedii Muzycznej PWM w zasobach Polskiej Biblioteki Muzycznej
Trasmisje na żywo z 12. Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki dostępne są na vod.teatrwielki.pl. Polskie Wydawnictwo Muzyczne jest Partnerem Konkursu.
Najczęściej czytane:
W maju 1857 r. w „Ruchu Muzycznym” ukazała się zapowiedź wystawienia Halki na deskach warszawskiego Teatru Wielkiego. Na te wieści Stanisław Moniuszko czekał bez mała dekadę – teraz jednak wpadł w „żywy niepokój”… W kolejnej odsłonie cyklu „Historia pewnego utworu” przyjrzymy się przygotowaniom do długo wyczekiwanej przez kompozytora premiery.
Dzieło nagrodzone w Konkursie Kompozytorskim Piesomen Antropon zabrzmi po raz pierwszy 6 czerwca w Filharmonii Pomorskiej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy. Tego wieczoru usłyszymy ponadto utwory kompozytorów polskich i francuskich, których twórczość stanowi świadectwo czasu i hołd złożony wielkim osobowościom świata sztuki i duchowości m.in. Krzysztofa Pendereckiego i Joanny Wnuk-Nazarowej. Polskie Wydawnictwo Muzyczne jest partnerem Konkursu.
W ostatnim tygodniu maja uczniowie krakowskich przedszkoli i szkół odwiedzili księgarnię muzyczną PWM z okazji trwającego Tygodnia Dziecka w Polskim Wydawnictwie Muzycznym.
2 czerwca br. rozpocznie się 12. edycja Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki. W muzyczne szranki stanie 77 młodych śpiewaków z 28 krajów; zwycięzców poznamy 7 czerwca. Polskie Wydawnictwo Muzyczne jest Partnerem wydarzenia.
Kompozytor, dyrygent, wydawca, teoretyk muzyki, pedagog muzyczny, rektor uczelni – życiorys Józefa Elsnera jest niezwykle bogaty. Mimo to przeważnie kojarzony jest jedynie jako nauczyciel Fryderyka Chopina. Krzysztof Bilica z zaciekawieniem przygląda się mistrzowi przełomu XVIII i XIX wieku, którego portret rysuje w najnowszej Małej Monografii.
Fascynujący bohater, śmiała koncepcja, wreszcie znakomita obsada aktorska – Król Narcyz to nieszablonowy format opowieści o najsłynniejszym kompozytorze muzyki polskiej początków XX wieku. Wspólna produkcja Polskiego Wydawnictwa Muzycznego i Radia Kraków zgromadziła cenionych realizatorów i aktorów teatralnych, którzy wykreowali świat Karola Szymanowskiego oraz jego bliskich. Emisja na antenie Radia Kraków w kolejne poniedziałki o godzinie 21.05, począwszy od 2 czerwca br.
Kultowe piosenki Zygmunta Koniecznego, które dekady temu pokochała publiczność Ewy Demarczyk w nowym opracowaniu Cezarego Duchnowskiego. Najnowszy album ANAKLASIS z udziałem Agaty Zubel, Andrzeja Bauera, Bartka Wąsika oraz Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Alexandra Humali jest już dostępny w sprzedaży.
W konkursie Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek na Najpiękniejsze Polskie Książki 2024, w którym Jury docenia m.in. koncepcję edytorską, nowatorskie opracowania graficzne, typograficzne i poziom artystyczny ilustracji, wyróżnienie w kategorii Literatura naukowa i popularnonaukowa zdobyła książka Muzyka polska po Szymanowskim Adriana Thomasa.
W maju do swojej pracowni zaprasza nas Jerzy Kornowicz – kompozytor, pianista-improwizator, pedagog i działacz muzyczny, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”. Autor muzyki wielu gatunków – twórca interdyscyplinarny, który potrafi komponować w rozmaitych miejscach.
Od początku istnienia Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, serie pedagogiczne stanowiły istotną i liczną grupę powstających publikacji. Oficyna nawiązywała współpracę z cenionymi twórcami, dzięki czemu powstały utwory nie tylko licznie nagradzane na konkursach i festiwalach, budujące tym prestiż PWM-u, ale przede wszystkim ponadczasowe. Świadczą o tym wznowienia wielu tytułów.